Organizacja ślubu i wesela to marzenie wielu par, jednak rosnące ceny sprawiają, że dla wielu staje się ono finansowym koszmarem. Od wybuchu pandemii koszty poszły w górę tak w Polsce, jak i w innych częściach świata, a stawki rzędu 400 zł za osobę przestały już dziwić. Młodzi ludzie stają przed dylematem: zrealizować wizję idealnej uroczystości czy zadbać o stabilność finansową na nowej drodze życia.
Cennik polskiego wesela: od urzędu po salę balową
Sam ślub jest relatywnie niedrogim elementem całej układanki. W przypadku ceremonii w urzędzie stanu cywilnego podstawowy koszt to opłata skarbowa w wysokości 84 zł. Jeśli para marzy o ślubie w plenerze, cena wzrasta o dodatkowe 1000 zł. Nieco inaczej wygląda to w przypadku ślubu kościelnego, gdzie ofiara dla parafii waha się od kilkuset do nawet 2 tys. zł. Do tego dochodzą koszty nauk przedmałżeńskich i dekoracji, co może powiększyć budżet o kolejne 500-1000 zł.
Prawdziwe wydatki zaczynają się jednak przy organizacji wesela. Michał, trzydziestolatek z Warszawy, który organizuje przyjęcie na Śląsku, przeznaczył na ten cel 80 tys. zł, wliczając w to 5 tys. zł rezerwy. „Największy wydatek wiąże się z wynajęciem sali. Za tzw. talerzyk zapłacę 400 zł od osoby, czyli blisko 30 tys. za wszystkich gości” – przyznaje. Kolejne pozycje na jego liście to obsługa sali (1000 zł), DJ (6 tys. zł), hotel dla gości (5 tys. zł) oraz fotograf z kamerzystą (8 tys. zł). Do tego dochodzi alkohol za 3 tys. zł i dekoracje za 5 tys. zł.
Nie można zapomnieć o strojach. Zarówno Michał, jak i Natalia, dwudziestolatka z Warszawy, potwierdzają, że suknia ślubna i garnitur to wydatek rzędu 10-20 tys. zł. W przypadku Natalii, organizującej wesele na 200 osób, sam alkohol i dekoracje to koszt 40 tys. zł, a usługi DJ-a, fotografa i kamerzysty pochłoną łącznie 21 tys. zł. Jak podsumował Robert Pieczyński z Polskiego Stowarzyszenia Wedding Plannerów, średni koszt wesela organizowanego z pomocą konsultanta wynosi obecnie od 80 do 150 tys. zł.
Amerykański sen o ślubie, czyli finansowa pułapka
Jeśli polskie ceny wydają się wysokie, warto spojrzeć za ocean. W stanie New Jersey, najdroższym pod tym względem w USA, średni koszt wesela wzrósł do 55 tys. dolarów (ok. 220 tys. zł), podczas gdy średnia krajowa wynosi 35 tys. dolarów. Presja na zorganizowanie „instagramowego” wesela sprawia, że pary z pokolenia millenialsów i generacji Z opróżniają konta oszczędnościowe, maksymalizują limity na kartach kredytowych i sięgają po fundusze emerytalne.
Historia 28-letniej Briany i jej męża Owena jest tego doskonałym przykładem. Ich wesele, które sami określają jako kompromis, a nie wymarzoną uroczystość, kosztowało 51 tys. dolarów. Ta kwota powiększyła ich zadłużenie o kolejne 10 tys. dolarów. „Mogliśmy spłacić nasze długi, spłacić samochód albo zaoszczędzić więcej na dom” – przyznaje Briana. Finansowe skutki takiej decyzji często rzutują na przyszłość młodych małżeństw, opóźniając zakup nieruchomości czy decyzję o posiadaniu dzieci.
Jak zorganizować wesele i nie zbankrutować?
Czy można zatem zorganizować udane przyjęcie bez wpadania w spiralę zadłużenia? Justyna Grzymała, profesjonalna wedding plannerka, przekonuje, że tak. Kluczem jest mądre planowanie i gotowość do kompromisów. Największe oszczędności przynosi rezygnacja z poprawin, które często stanowią znaczną część całego budżetu.
Ekspertka radzi również, aby szukać obiektów weselnych w mniejszych miejscowościach, które działają na lokalną skalę i mają własną kuchnię. Zazwyczaj oferują one niższe ceny niż całoroczne hotele czy sale nastawione wyłącznie na wesela. Znaczące oszczędności można uzyskać, rezygnując z żywych kwiatów na rzecz sztucznych kompozycji lub nowoczesnych dekoracji świetlnych, których koszt jest znacznie niższy. Samodzielne projektowanie zaproszeń, winietek czy kart menu to kolejny sposób na zmniejszenie wydatków. Według szacunków Justyny Grzymały, dzięki takim zabiegom para młoda może zaoszczędzić łącznie nawet 15 tys. zł.
More Stories
Wewnętrzna rewolucja AI w Apple
Niepewność na rynku kryptowalut po ostatnich spadkach
Infrastrukturalna rewolucja OpenAI: Od Teksasu po suwerenną chmurę w Niemczech